Dla wszystkich jest jasne, że żyjemy w czasach przemiany, ale też nikt nie może mieć pewności, dokąd nas owe zmiany zaprowadzą, ani nawet na czym dokładnie będą polegać.

 

Wiemy tylko na pewno, że kończy się czas monopolarnej hegemonii Stanów Zjednoczonych. Co go jednak zastąpi? Koncert historycznych mocarstw? Przymierze wschodzących rynków? Albo zajęcie miejsca centrum kapitałowego świata przez Chiny? A może powszechny kryzys finansowy lub wojna światowa zniszczą system dominacyjny i zaczniemy od początku?

 

Islam jako zwycięzca światowej przemiany?

 

Tyle pytań musi (do czasu) pozostawać bez jednoznacznej odpowiedzi. Obok samej zmiany,drugim pewnikiem pozostaje jednak fakt, że  jeśli ktokolwiek ma czas, szansę i powinność nie tylko jej doczekać, ale także przetrwać i zwyciężyć – to z pewnością jest to szyicki Islam.  Nie oznacza to jednak, że wiernym wystarczy tylko czekać na ostateczne zwycięstwo. Przeciwnie, to stanie się udziałem jedynie dzielnych wojowników – ale rozważnie dowodzonych.

 

Jak się wydaje, dominująca obecnie tendencja to  wejście w erę bez stałych sojuszy, opartą na doraźnych grach interesów i rozwiązywaniu problemów w miarę ich powstawania. Oczywiście jednak nie jest to mechanizm do uniwersalnego stosowania w geopolityce. Przeciwnie, pewne zasady, jak i kierunki działania są wprost wymuszane przez geografię, a zatem i do pewnego stopnia nieuniknione. W przypadku Bliskiego Wschodu i Azji Centralnej – znowu, kluczowa jest rola Iranu. Kluczowa nie tylko dla terenu Wyżyny Irańskiej, ale całego terytorium szyickiego półksiężyca – od Palestyny, Libanu, Syrii, Iraku, sięgając do Bahrajnu, Kuwejtu i Jemenu, a także terenów naturalnego zaplecza - jak Azerbejdżan, Tadżykistan i Afganistan. Zadanie organizacji tego ogromnego obszaru naturalnie spoczywa na Iranie – historycznie i geopolitycznie będącym następcą Imperium Perskiego, ale obdarzonym dziś ogromną mocą nauki Imama Chomeiniego. Oznacza to, że Iran nie musi schodzić z drogi pokoju, może i powinien dochować tradycji niepodejmowania agresji wobec sąsiadów – ale może i musi też wykorzystać swoją przewagę duchową i intelektualną. Oddziaływanie cywilizacyjne i kulturalne Iranu musi promieniować nie tylko na wspomniany obszar bezpośredniego oddziaływania geopolitycznego, ale w formie soft-power także na resztę świata i potencjalnych partnerów – przede wszystkim euroazjatyckich, ale i dalszych, np. afrykańskich. Nowe Imperium Irańskie musi być nie imperium wojny czy pieniądza – ale prawdziwym Imperium Boga, wiary i idei. Alternatywą dla tego rejonu świata pozostaje bowiem chaos, nihilizm i zniszczenie, przychodzące z Zachodu, a generowane zwłaszcza przez syjonizm.

 

By osiągnąć ten status Iran musi jednak najpierw się obronić przed obecną, polityczną agresją, ekonomiczną presją i próbami ideologicznego rozkładu wewnętrznego. Obrona polityczna polegać musi przede wszystkim na unikaniu złudzeń. Zwłaszcza złudzenia, że możliwy i potrzebny jest pokój za wszelką cenę i że kiedykolwiek ktokolwiek na Zachodzie, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych okaże się być człowiekiem honoru, zdolnym do dotrzymywania zobowiązań. Obrona ekonomiczna – na dywersyfikacji rynków i rozwoju porozumień handlowych z wiarygodnymi partnerami (zwłaszcza azjatyckimi). W kategoriach defensywy narodowej należy też widzieć dążenie do podniesienia poziomu życia mieszkańców Iranu. Czas przemiany należy odpowiednio wykorzystać na intensywną, ekonomiczną i socjalną pracę u podstaw, przy jednoczesnym zachowaniu moralnego kręgosłupa państwa. To właśnie trzecia linia obrony, najważniejsza. Prawdziwa bitwa o przyszłość Iranu rozgrywa się bowiem w umysłach i duszach Irańczyków. Trzeba ich ochronić przed oszustwem, przed propagandą,  wizjami „Open Society”, za którymi zawsze czają się demoralizacja, pornografia, upadek rodziny, ateizm, rozpad więzi społecznych, zniszczenie narodu i państwa.  Front wojny kulturalnej jest kluczem do ostatecznego zwycięstwa każdej rewolucji, a więc także i  Rewolucji Islamskiej.

 

Głęboko wierzę, że wojna ta zostanie wygrana przez naród Iranu, wierny Islamowi i kierujący się naukami Imama Chomeiniego i za pół wieku będzie on nie tylko ośrodkiem silnego bloku zapewniającego pokój i bezpieczeństwo Bliskiemu Wschodowi i Azji Środkowej. Iran ma także do odegrania rolę globalną, tak ze względu na swoje położenie i potencjał, ale przede wszystkim przez swoją wielką świadomość i duchową mądrość. To nie Iran potrzebuje świata. To świat potrzebuje Iranu. Świat przyszłości, którą tworzymy dziś, pragnąc wszyscy nowego Imperium Prawdy.

 

Doświadczenie Rewolucji Islamskiej dla Polski i Europy Środkowej

 

Warto zauważyć, że na przełomie lat 70-tych i 80-tych doświadczenie Rewolucji Islamskiej było wielce inspirujące dla niezależnych kręgów intelektualnych Środkowej i Wschodniej Europy, w tym w szczególności w Polsce.  Stworzenie i sukces kompletnej tożsamościowo, ideologicznie, społecznie, państwowo i kulturalnie wizji alternatywnej wobec sowieckiego komunizmu i amerykańskiego liberalnego kapitalizmu – dawało do myślenia.  Jeden z ojców współczesnego polskiego konserwatyzmu, prof.  Jacek Bartyzel  trafnie określał ustrój Republiki Islamskiej jako na „nawiązujący do idei klasycznej filozofii politycznej arabskiej (Al-Farabi) i greckiej (Platon – w szczególności teokratycznego „państwa drugiego” z Praw, z jego „kotwicą”, czyli Nocną Radą jako prototypem Rady Strażników Konstytucji)” ponadto zaś, wspominając swoje zderzenie z pismami Imama Chomeiniego przyznawał: „widziałem w Chomeinim kogoś w rodzaju zmaterializowanego Saurona, a tu zobaczyłem wyrafinowany i głęboki umysł kogoś docierającego do sedna problemu”.

 

Czemu bowiem – ubolewał dalej prof. Bartyzel – ani po stronie świata zachodniego, ani w społeczeństwach wyzwalających się pod koniec lat 80-tych spod dominacji sowieckiej (by popaść w niewolę amerykańską), nie znalazł się nikt, kto potrafiłby choćby zbliżyć się do posiadającej taką podbudowę filozoficzno-teologiczną konstatacji, że „jedynym prawdziwym i kompletnym wyjściem z komunizmu jest odrodzenie religii i filozofii bytu oraz uczynienie z nich - a nie z demokracji i praw człowieka - fundamentu polityki”. Mowa oczywiście o liście Imama Chomeiniego do  Michaiła Gorbaczowa  z 7. stycznia 1989 r[i]. Liście, którego wówczas zachłyśnięci kłamliwą pseudo-przemianą niemal nie zauważyliśmy, a który przecież wszystkim naszym narodom niósł ostrzeżenie, choć i trudną nadzieję. Mówiąc o klęsce ściągniętej na komunizm przede wszystkim jako na projekt ateistyczny – Imam Chomeini pisał m.in.: „musi istnieć jakaś Absolutna Moc i Absolutna Wiedza, do której przywiązany jest człowiek. Jest to Bóg, którego wszyscy szukamy, chociaż możemy nie być tego świadomi.  Człowiek dąży do osiągnięcia Absolutnej Prawdy, aby mógł zostać unicestwiony w Bogu.  Zasadniczo pragnienie życia wiecznego, które jest nieodłączne od każdego człowieka, jest dowodem istnienia Wiecznego Świata, którego zniszczenie nie może się udać”. A skoro tak, skoro następuje upadek światopoglądu materialistycznego, z jego propagandą religii i Absolutu jako „opium dla ludu” – co pozostaje? „W rzeczy samej, jak islam może być opium dla ludu - religia, która uczyniła Irańczyków twardymi jak góra przeciw supermocarstwom? Czy religia, która dąży do administrowania sprawiedliwością na świecie i wolności człowieka od materialnych i duchowych kajdan – to opium dla ludu? Tylko ta religia jest opium dla ludzi, która powoduje, że materialne i duchowe zasoby krajów islamskich i nieislamskich przechodzą w szpony super i mniejszych mocarstw i która głosi, że religia jest oddzielona od polityki.  Tego jednak nie można nazwać prawdziwą religią; to jest to, co nasi ludzie nazywają "religią amerykańską"  – ostrzegał Imam przed zagrożeniem pragnącym zastąpić bezbożny komunizm.A myśmy nie słuchali…

 

Kryzys tożsamości środkowo-europejskiej, a przekaz z Iranu

 

Lata 90-te to dla Europy Środkowo-Wschodniej początek okresu dominacji amerykańskiej, a zatem i ogromnego regresu intelektualnego, który zawsze wiąże się z wpływami Ameryki. Kolejny negatywny skutek związków z nią – to izolacja umysłów, ograniczenie do płytkiego zasobu wspak-myśli liberalnej i świadome odcięcie od strumienia umysłowej niezależności i duchowej wolności. W rezultacie,  następstwa duchowych zniszczeń komunistycznych połączyły się z liberalną demoralizacją, upadkiem wartości, osłabieniem rodzin, atomizacją społeczną i pornografią.  Kultura europejska, w tym polska - poniosła ogromne traty pomimo swych wielkich tradycji. W tej sytuacji przesłanie Imama Chomeiniego, w każdym razie na powrót wskazujące na hierarchię bytów, na kwestię świadomości i idei dla przetrwania danej wspólnoty - może przynieść pożądane uzdrowienie, wskazując cel całej ludzkiej egzystencji, zarówno w wymiarze ziemskim, jak i eschatologicznym.

 

Wejdźmy zresztą w detale obecnego kryzysu. Przez ponad 70 lat Polacy żyli w niemal monoetnicznym, raczej zamkniętym społeczeństwie. Teraz 3 miliony spośród 36-milionowego narodu polskiego mieszka za granicą, jako emigranci zarobkowi, a jednocześnie 1,5 miliona imigrantów (Ukraińcy i innych) przyjechało do Polski. To prawdziwy szok kulturowy i tożsamościowy dla Polaków, całkowicie nieprzygotowanych do niego ani przez czynniki polityczne, ani ideowo-wychowawcze. Kolejny problem -  Polacy zawsze uważali się za część Cywilizacji Zachodniej, jej wschodnią Opokę. Oczywiście, jak pod tym pojęciem - Polacy rozumieją tradycyjne wartości, takie jak moralność, rodzina, roztropność, sprawiedliwość, praworządność itd. Teraz bycie częścią Zachodu oznacza jednak "polityczną poprawność", akceptację zboczeń, niemoralność, pornografię itp.  Gdzie jest więc teraz Polska - na Zachodzie czy/li ... nigdzie? I wreszcie - polski katolicyzm jest bardzo tradycyjny, niekoniecznie więc tożsamy z oficjalną linią obecnego papieża i dominującą tendencją współczesnego chrześcijaństwa. To także inspiruje i pogłębia kryzys polskiej tożsamości, młodsze zaś pokolenia są oczywiście poddawane ateizacji lub wpływom sekt. To coś więcej niż kryzys wiary, to wielka dziura w polskiej świadomości. Co ją zapełni?

 

Od strony czysto technicznej widziałbym oczywiście oswojenie Polaków z osiągnięciami irańskiej kultury, także współczesnej – z kinematografią włącznie (jak szczególnie "Mesjasz" wielkiego  Nadera Talebzadeha, czy "Królestwo Salomona" i "Najświętsza MaryjaShahriara Bahraniego). Ludzie aspirujący do niezależności myśli powinni sięgnąć po pisma teoretyków Rewolucji Islamskiej, zwłaszcza odnajdując jej rys społeczny, potężną siłę wizji ekonomicznej skierowanej przede wszystkim przeciw globalnej lichwie, w duchu niesłusznie zapomnianego pojęcia solidarności (jak zwłaszcza naukaNajwyższego Przywódcy,  Alego Chamenei  na temat  اقتصاد مقاومتی – Ekonomii Oporu). W wymiarze indywidualnym to zaś rzeczy najprostsze – jak sięgnięcie doturystycznych, historycznych wartości Iranu. Polacy są konserwatywnym społeczeństwem, łatwo odnajdującym się w moralnych normach Rewolucji Islamskiej, a ponadto pamięć o wielowiekowych dobrych stosunkach polsko-perskich łatwa jest do odświeżenia. Polacy szukają swojego miejsca przeciwko i przeciw teraźniejszości, nie będąc częścią Zachodu, ale także wiedząc, że dawnego Wschodu już nie ma. Dla Polski świadomość Rewolucji Islamskiej może oznaczać odnowienie własnej tożsamości w imię tej Prawdy, która może nas połączyć, dając nadzieję na ratunek i przyszłość.

 

Śmierć Zachodu

 

Sytuacja na Zachodzie tylko wydaje się być odmienna. W obecnej Europie islamofobia jest użytecznym narzędziem tożsamościowo-kulturowego imprintingu prowadzonego przez USA i syjonizm. Obrona przed tym zagrożeniem musi być realizowana za pomocą tych samych instrumentów, których siły zła używają do destrukcji (jak nowoczesna, podprogowa propaganda, kino, krótkie formy internetowe, wykreowanie określonego stylu życia). Istotna część tego procesu może i powinna odbywać się na solidnych fundamentach Rewolucji Islamskiej. Jej dziedzictwo może być pomostem pomiędzy wykorzenionymi europejskimi muzułmanami, a resztą społeczeństw-gospodarzy, poddawanych długotrwałej i intensywnej ateizacji. Prosty wybór – albo na Zachodzie obecne będą centra kultury i edukacji Islamskiej Republiki – albo jak zwykle, swoją robotę zrobią tam pro-syjonistyczni wahhabici i  Saudowie, podsuwający nie tylko muzułmańskiej młodzieży fałszywe recepty na zbawienie doczesne i wieczne.  O ile więc na Wschodzie wciąż jeszcze mamy naszą obronioną, czytelną chrześcijańską tożsamość – o tyle ginący Zachód potrzebuje raczej islamskiej odpowiedzi na swoje problemy - ponieważ w obecnym kształcie upada pod lichwiarsko-kapitalistyczną, okupacją „religii amerykańskiej, przeciw której paradoksalnie, to islam występuje najskuteczniej jako najdynamiczniej rozwijającą się społecznie, mentalnie i demograficznie… siła Zachodu.

 

Innym ważnym aspektem jest podobieństwo umysłowe prawdziwej Europejskiej Wiosny (którą tej zimy widzimy we Francji, ale którą rozpoznajemy także wśród nowych aspiracji suwerennościowych starych europejskich nacji) oraz Irańczyków. Może to pomóc w budowaniu silniejszych więzi niż obecnie narzucane przez Waszyngton i Londyn. Taką łączącą nicią może być sprawą palestyńską (silnie wspieraną przez wielu Europejczyków), a także myśl społeczną Rewolucji Islamskiej, dobrze skorelowaną z ideami europejskiego odrodzenia narodowego.

 

Na koniec bowiem przyjrzyjmy się sytuacji typowego młodego Europejczyka. Krzyczy się do niego zewsząd: „świat stoi przed tobą otworem!”, system społeczno-ekonomiczny pozwala mu nic nie robić, lub wpaść w spiralę niekończącej się praco-konsumpcji – ale nie daje mu się czasu ani wolnego miejsca w mózgu na cokolwiek innego, wymuszając rezygnację z głębszych osobistych aspiracji. Dominująca światowa propaganda powtarza cały czas: "Wyraź siebie!" - ale on/ona nie ma nic do wyrażenia. Ten świat umiera. Czasem jest to całkiem przyjemna śmierć - ale co, jeśli ktoś nie chce umrzeć?

 

Bądźmy szczery, musimy dać światu prostą i uczciwą odpowiedź - ale nie musi być ona odpowiedzią jedną i tą samą. Jeśli jest to odpowiedź islamska – niech nie będzie skażona fałszem wahabitów, Saudów, Daesh itp., ale sięgnie źródeł szyizmu czy sufizmu Dla Zachodu i tak byłoby to większe zbliżenie się do Prawdy niż ostatnie dekady czy nawet stulecia gnozy, ezoteryki satanistycznej czy liberalnego materializmu i oczywiście coś lepszego, szlachetniejszego niż mentalna, duchowa próżnia, której jesteśmy świadkami. Musimy tylko pamiętać, że Tradycja Pierwotna nie będąc jednym – jest czymś jedynym, powszechnym i ... nadal użytecznym.

 

Konrad Rękas

Zapis wykładu, który w języku perskim ukazał się na łamach miesięcznika „RAH”, wydawanego przez Biuro Studiów Frontu Kulturalnego Rewolucji Islamskiej, pod

patronatem Najwyższego Przywódcy Iranu.